Wiele kobiet twierdzi, że dzień porodu był najpiękniejszym dniem ich życia. Ujrzenie po raz pierwszy swojego dziecka, możliwość wzięcia go w ramiona – to naprawdę cudowne i niezapomniane chwile. Mimo wszystko, nie złożyły się one na najpiękniejszy dzień mojego życia. Dlaczego?

PO PIERWSZE

Całą noc miałam bóle. Skurcze, które sprawiały, że świat stawał się złym i nieprzyjaznym miejscem, a do tego wmawiano mi, że nie rodzę. Byłam więc przerażona. Obolała. Nie wiedziałam co mnie czeka. Nie spałam ani minuty. Biorąc to pod uwagę twierdziłam, że tego dnia nie dam rady urodzić dziecka. Jeśli któraś z Was też będzie miała przeświadczenie, że ze zmęczenia nie da rady tego zrobić, uwierzcie mi, dacie radę. Największe zmęczenie świata nie ma znaczenia przy porodzie.

PO DRUGIE

Poród był czymś, czego bałam się najbardziej na świecie. Nie potrafiłam myśleć o nim pozytywnie. Nie potrafiłam cieszyć się tym, że za chwilę przyjdzie na świat nasza wyczekana dziewczynka. Wszystko, o czym myślałam, mając w głowie poród, to ból i strach. Jak pewnie niejedna z Was. No i tu znów Was pocieszę. Nie ważne, jak bardzo się boicie. I tak dacie radę 🙂

PO TRZECIE

Po całej nocy skurczybyków, 6 godzinach pobytu na porodówce, i tak wszystko skończyło się cesarskim cięciem. Wykończona i przede wszystkim omamiona narkotycznymi lekami po prostu NIE PAMIĘTAM tych ważnych chwil tak, jak powinnam je zapamiętać. Leżałam 8 godzin unieruchomiona, nie mogąc samodzielnie przytulić dziecka, czy zmienić mu pieluszki. Wizytę najbliższych, i w ogóle cały ten dzień w mojej pamięci jest zasnuty gęstą mgłą. Cieszyłam się, ale jednocześnie nie wiedziałam do końca co się dzieje! Dlatego nie mogłabym zapamiętać tego dnia jako najpiękniejszego w moim życiu.
Najpiękniejszymi dniami mojego życia są ex aequo dzień powrotu do domu ze szpitala oraz dzień ślubu. Ale o tym w innym poście 🙂

EDIT: Chciałabym sprostować, bo po komentarzach widzę, że źle się wyraziłam 😉 Dzień porodu może nie był najpiękniejszy, ale samo przeżycie uważam za bardzo pozytywne, psychicznie czułam się po nim MEGA rewelacyjnie (o tym tu) i absolutnie nie zaliczam go do dni nieudanych 😉 Po prostu byłam wtedy zbyt otumaniona, żeby zyskał status The Best 🙂

A Wy, kiedy przeżyliście najpiękniejszy dzień życia?

Darmowy hosting zdjęć

(function(i,s,o,g,r,a,m){i[’GoogleAnalyticsObject’]=r;i[r]=i[r]||function(){
(i[r].q=i[r].q||[]).push(arguments)},i[r].l=1*new Date();a=s.createElement(o),
m=s.getElementsByTagName(o)[0];a.async=1;a.src=g;m.parentNode.insertBefore(a,m)
})(window,document,’script’,’https://www.google-analytics.com/analytics.js’,’ga’);

ga(’create’, 'UA-92187595-1′, 'auto’);
ga(’send’, 'pageview’);

Cieszę się, że tu jesteś i że interesują Cię moje treści! Bądź na bieżąco i:

- polub moją stronę na Facebooku TUTAJ
- dołącz do mojej grupy Zadbane i zaradne mamy :)
- śledź kadry z naszego życia i moje kulinarne poczynania na Instagramie TUTAJ
- inspiruj się ze mną na Pinterest TUTAJ
- A jeśli jesteś lub chcesz zostać użytkownikiem Thermomixa, koniecznie śledź mój Thermomixowy profil Magda M. i TM TUTAJ