Gdy macierzyństwo daje w kość

Dziś rano zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka z pytaniem: 'Czy ty też krzyczysz na swoje dziecko?’ – z lekkim zakłopotaniem, poddenerwowaniem i ostatkiem sił i cierpliwości. Potwierdziłam bez zastanowienia, bo przecież zdarza się, że wydrę japę tak, jak nie powinnam. Bo niby w ogóle nie powinnam. Przecież to moje dziecko, mój cud ukochany, jak to tak, krzyczeć, japę drzeć bezczelnie.

Nikt nie powie, że krzyk jest jakąkolwiek metodą wychowawczą, nikt nie pogłaszcze nas za to po głowie, ale wiem jedno. Nie jestem sama. Moja przyjaciółka też nie jest. I Ty nie jesteś. Bo Tobie też to się zdarza, prawda?

Nie jestem z tego dumna, ale czasem po prostu przychodzi moment, w którym moja cierpliwość ustępuje miejsca choleryzmowi i nie myśląc wiele podnoszę głos. Zdarza mi się powiedzieć coś głupiego i czasami zbyt łatwo daję się wyprowadzić z równowagi.

Walczę z tym i trochę się usprawiedliwiam. Matka w końcu to też (tylko) człowiek. Często bierzemy na siebie zbyt wiele i jesteśmy w stosunku do siebie (i swoich dzieci) zbyt wymagające. W końcu dziecko to tylko dziecko, a matka to tylko matka…

Co zrobić w momencie, gdy macierzyństwo daje w kość? Zmusza do krzyku i walenia głową w ścianę? Oto 3 sprawdzone sposoby nie wymagające wychodzenia z domu ani interwencji lekarza 😉

1 Policz do 10

Serio! Jeśli zdążysz. To pozwala wyciszyć galopujące myśli i trochę ostudzić emocje. Złe emocje, które nikomu nie są potrzebne.

2 Wizualizuj najlepsze chwile

Podczas ataku buntu u swojego malucha przypomnij sobie, jaki jest słodki, gdy wyciąga do ciebie rączki. Jak wspaniale razem się bawicie i jakie emocje przeżywasz, gdy leżycie razem tuląc się do snu. To powinno przegonić czarne myśli i ugrać dla Ciebie trochę więcej cierpliwości

3 Zamiast krzyczeć… śpiewaj!

Możesz też robić co innego, warczeć jak niedźwiedź, syczeć jak wąż czy piszczeć jak mysz ze wścieklizną. Chodzi mi o to, żeby krzyk, który dziecko odbiera wybitnie negatywnie, zamienić na inny 'sygnał dźwiękowy’. Twoje emocje wydobędą się na zewnątrz, a dziecko odczuje to niekoniecznie jako stres, być może odbierze to jako sygnał to zabawy. Ja czasem w chwilach bezsilności śpiewam 'Czeeemuu jeeesteeeeś taaaakaaaa niegrzeeeecznaaa??’ – wtedy często moja córka zamiast jeszcze głośniej zanieść się płaczem – zaczyna się śmiać i dopomina kontynuacji. Tym samym moje nerwy są opanowane, dziecko samo doprowadza się do pionu – czyli wilk jest syty i owca cała.
A Ty masz jakiś magiczny sposób na ukojenie nerwów, gdy macierzyństwo daje w kość? Podziel się koniecznie!

Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość
Gdy macierzyństwo daje w kość

Cieszę się, że tu jesteś i że interesują Cię moje treści! Bądź na bieżąco i:

- polub moją stronę na Facebooku TUTAJ
- dołącz do mojej grupy Zadbane i zaradne mamy :)
- śledź kadry z naszego życia i moje kulinarne poczynania na Instagramie TUTAJ
- inspiruj się ze mną na Pinterest TUTAJ
- A jeśli jesteś lub chcesz zostać użytkownikiem Thermomixa, koniecznie śledź mój Thermomixowy profil Magda M. i TM TUTAJ