Dziś już ostatni dzień wyzwania blogowego. Tym razem wyzwanie jest fotograficzne - nasza ulubiona rzecz w jesieni.
Ponieważ pogoda jest paskudna i nie udało mi się nigdzie znaleźć uroczo wyglądającej kupki kolorowych liści, postawiłam na coś domowego. Co lubię w jesieni? Lubię zaszyć się pod kocem z kubkiem ciepłej herbaty i oddać się ulubionemu nicnierobieniu :) Zamiast herbaty mógłby pojawić się tu grzaniec, ale, że w 8 miesiącu ciąży z grzańcem się nie lubimy, wybrałam jednak napój bez prądu ;)
Nie wiem, jak będzie z wyzwaniem za miesiąc, ponieważ może być mi ciężko pisać z porodówki, a jako świeżo upieczona mama mogę chwilowo nie mieć tyle czasu na bloga, ale postaram się dołączyć choć na jeden dzień :)
Pozdrawiam Was ciepło w ten słotny dzień!
gdyby nie ta piękna pogoda tej jesieni u mnie, to pewnie też postawiłabym na coś domowego :)
OdpowiedzUsuńno i zrobiłaś mi smaka na grzańca :P!!
Sobie też ;)
UsuńA ja uwielbiam jesienne kwiaty i kolory lasu :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego dla Was :*
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńJesień pełna jest również deszczowych dni, wówczas ciepły sweter, dobra książka i pyszna herbata są najlepsze :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jesień potrafi też być paskudna... Jaki zapach świeczki?
OdpowiedzUsuńA nie wiem, jakiś ładny, pomarańczowy z nutką kwiatową :)
UsuńSzczęśliwego rozwiązania!!! pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńUlubione nicnierobienie - to jest coś wspaniałego! :) Strasznie podoba mi się to określenie i muszę przyznać, że sama czasami je praktykuję ;) Nawet teraz piszę z kanapy spod kocyka ;)
OdpowiedzUsuńTak jest najlepiej ;)
UsuńO ja... też lubie takie nicnierobienie... Ciesz się nim, póki możesz. Za rok może juz nie być okazji, zwłaszcza, ze szkrab będzie chyba na etapie poznawania wszystkiego dookoła, przemieszczania się z predkością światła (to zadziwiające, ze ledwo chodzi albo raczkuje, a jest wszędzie) i dptykania, ewentualnie smakowania wszystkiego... No chyba, ze bedzie na tyle uprzejmy, by kłaść sę dość wcześnie i mama będzie miala szansę na chwilę relaksu...
OdpowiedzUsuńAle spokojnie. To wszystko daje tyle radości, ze nawet chwilowe zmeczenie nic nie znaczy. A poznawanie jesieni z dzieckiem to jak poznawanie jej na nowo i to każdego roku (a mówię z perspektywy trzech lat już;)
Pozdrawiam i trzymam kciuki za przyszły miesiąc i kazdy kolejny;)
To poznawanie musi być super! Nie mogę się już doczekać :)
UsuńO tak kocyk i ciepła herbatka - to jedno z moich ulubionych zająć jesienią:):) Uściski dla Was:)
OdpowiedzUsuńKubek herbaty i nicnierobienie? nawet tego posta piszę na raty :D trzymajcie się cieplutko w niepogodę :* już nie mogę się doczekać Twojego szczęścia małego!
OdpowiedzUsuńKubas gorącej herbatki/ kawy czy czekolady to wprost idealny sceneriusz na jesienny wieczór :D
OdpowiedzUsuńJesień = kakao + film + słodycze... Mój instynkt podpowiada aby odkładać tłuszczu na zimę... Coś czuję że mam go za mało idę po pączusia... :)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie to prawdopodobnie jedno z niewielu, jakiego nigdy nie wypowiem w trakcie swojego życia ;)
UsuńCałkiem przyjemny blog ; )
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńJesień zawsze kojarzy mi się z kakao lub dobrą herbatką i książką ;) a o blogowanie się nie martw - maleństwo na początku sporo śpi :)
OdpowiedzUsuńA mama będzie spała razem z nim ;)
UsuńJesień za oknem może być paskudna, ale dzięki temu w domu może być cudownie, klimatycznie i przytulnie, wystarczy parę świeczek, dobra książka lub film, zapach pieczonego ciasta i nie straszna mi zła pogoda za oknem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Kasia
Madziu, ciesz się tym nicnierobieniem! A ciepły koc+smakowa herbata i ciepłe skarpety to mój ulubiony zestaw jesienny! :) U nas też już pogoda się zepsuła :(
OdpowiedzUsuńOby zima nie dała nam zbytnio popalić ;)
Usuń