Dlaczego mowa tu o 100 dniach? Bo kolki zazwyczaj mijają po ukończeniu przez malucha 3 miesięcy. Wszystkie mamy, które zgodziły się opowiedzieć nam swoje historie są co do tego zgodne. Po trzech miesiącach jak ręką odjął. A do tego czasu... koszmar.
Prawdziwe mamy o kolkach swoich maluchów
Poprosiłam kilka swoich koleżanek, których maluchy cierpiały na kolki, żeby podzieliły się ze mną swoimi spostrzeżeniami i sposobami na tę przykrą dolegliwość. Oto, co do powiedzenia na temat kolek mają prawdziwe mamy!
Sandra, mama Szymona
Nasz synek Szymon dostał kolek podręcznikowo w trzecim tygodniu życia. Wspominamy ten okres jako jeden z cięższych, snu nie doświadczyliśmy w ogóle i zgodnie ze znaną piosenką pijaliśmy „herbatę o czwartej nad ranem”. Syn był karmiony piersią, jednak nie przypominam sobie żebym radykalnie zrezygnowała z jedzenia, zrezygnowałam przecież z ciężkostrawnych i wzdymających potraw już na początku karmienia. Słysząc o niemieckich „cudownych kroplach” wsiadłam w auto i popędziłam do Niemiec (mieszkamy na granicy polsko-niemieckiej, więc w aptece byłam po 30 minutach). Rewelacyjne krople nie były jednak w naszym przypadku tak rewelacyjne, bo kolki a z tym płacz i bezsenność trwały nadal. Przełom nastąpił natomiast po innych kropelkach, po które sięgnęliśmy w przypływie bezradności i na szczęście okazały się u nas strzałem w 10 i przynosiły małemu ulgę. Oprócz kropelek często masowaliśmy brzuszek opierając się na dostępnych w Internecie filmikach. Dużo się w tym okresie tuliliśmy i udało nam się przebrnąć ten straszny czas, całe szczęście że to już za nami.
Magda, mama Borysa
Czy mój syn miał kolki? I to jakie! Codziennie, gdy przychodziła 17 wiedzieliśmy, że zaraz będzie jazda bez trzymanki. Od razu podawaliśmy małemu kropelki, ale nie wiele mu pomagały. Noszenie, tulenie, to była nasza codzienność. Byłoby ok, gdyby nie to, że widziałam, jak bardzo męczy się mój synek. Na szczęście wszystko minęło, kiedy skończył 3 miesiące.
Natalia, mama Alicji
W pierwszym roku życia mojej córeczki najtrudniejsze były kolki. Zaczęły się u nas w okolicach 5 tygodnia życia, zakończyły równo po trzech miesiącach. Nagle, jak ręką odjął. Uczucie trudne, gdyż maluszek płacze jakby go obdzierano ze skóry, a Ty nie możesz pomóc. Próbowaliśmy wielu metod: niemieckie kropelki, kąpiele by załagodzić brzuszkowe problemy, dźwięk suszarki lub odkurzacza, jazda autem by pomóc zasnąć, ciepła pieluszka tetrowa na brzuszek. Myślę, z perspektywy czasu, że po prostu trzeba to przetrwać, poczekać, by wykształcił się układ trawienny. Szybko o tym się zapomina :)
Patrycja, mama Zosi i Olka
Zaczęło się praktycznie jak w zegarku po 3 tygodniach po narodzeniu, a skończyło koło 4 miesiąca. Moje dzieci płakały, miały napięte brzuszki, córka dodatkowo cierpiała na zaparcia. Pomagałam jej rurkami antykolkowymi. Kropelki wypróbowaliśmy chyba wszystkie na rynku. Ciągle zmienialiśmy mleko. Przy pierwszej córce nie wiedziałam, co robić, działałam na oślep, nie wiedziałam, że dziecko musi przyzwyczaić się do mleka, bo ciągłe zmiany są złe. Przy drugim dziecku, synku Olku, byłam już mądrzejsza. Podczas kolek płakały dzieci, a ja razem z nimi. Przy pierwszym dziecku byłam przestraszona i nie wiedziałam co się dzieje, natomiast przy Olku wiedziałam już, że musimy to przeczekać. A, muszę powiedzieć, że przynajmniej przy syny bardzo pomógł nam biały szum z szumiącego misia, był włączony cały czas do 4 miesięcy. Na baterie wydaliśmy fortunę i tylko przy tym mały spał. Córkę niestety musiałam bujać całe noce w wózku...
Ania, mama Natalki
O matko, nie przypominaj mi. Pierwsze trzy miesiące życia mojej córki to była prawdziwa masakra. Nie dość, że ulewała po każdym posiłku, to jeszcze miała kolki. Płakała po cztery godziny bez przerwy. Nie pomagały jej żadne cuda, niewielką ulgę przynosiły tylko okłady z termoforu z pestek wiśni. Nie zazdroszczę rodzicom noworodków i nie chcę pamiętać tego czasu.
Czym jest kolka i jak ją rozpoznać
Kolki zazwyczaj zaczynają się około 3 tygodnia życia dziecka i trwają do 3 miesięcy, choć zdarza się, że dłużej. Apogeum ma miejsce około 6-8 tygodnia życia. Aż 10-40% niemowląt doświadcza kolek, problem naprawdę nie jest rzadki! Na kolki cierpią niemowlęta zarówno karmione piersią, jak i mlekiem modyfikowanym. Dobrze wiedzieć, że kolka to nie choroba, a jedynie przykra dolegliwość, która mija samoistnie. Warto jednak poradzić się lekarza. Więcej informacji na temat kolki niemowlęcej znajdziesz w tej krótkiej animacji:
Skąd bierze się kolka
Teorii jest kilka, a najbardziej prawdopodobną wydaje mi się ta o niedojrzałości układu trawiennego maluszka. Dokładniej: dziecko nie jest w stanie efektywnie trawić pewnych składników mleka, czy to mleka mamy, czy mieszanki modyfikowanej; składniki te to według naukowców makrocząsteczkowe białka.
Dojrzałość układu pokarmowego to sprawa mocno indywidualna, dlatego kolki dotyczą tylko pewnej grupy niemowląt. Zdolność do bezproblemowego i prawidłowego trawienia to cecha, którą część dzieci nabywa po jakimś czasie, inne już się z nią rodzą.
Kolki powoduje też nagromadzenie gazów w jelitach malucha. Powodują one wzdęcia, bóle brzuszka i dyskomfort.
Mówi się, że niemowlęta karmione piersią łykają mniej powietrza podczas jedzenia niż dzieci karmione butelką. Jest to jednak sprawa bardzo dyskusyjna, tak samo jak dieta matki karmiącej, która podobno nie istnieje. Pewne jest jednak to, że na kolki cierpią zarówno dzieci karmione mlekiem mamy jak i mlekiem modyfikowanym. Jeśli karmisz dziecko mieszanką, przy kolkach warto rozważyć zastosowanie mleka typu COMFORT (po konsultacji z pediatrą). Taka mieszanka zawiera zhydrolizowane białka, które są łatwiejsze do strawienia dla wrażliwego brzuszka, ponadto, takie mleko ma obniżoną zawartość laktozy. Takie zmiany często minimalizują problem kolek lub likwidują go całkowicie.
Dojrzałość układu pokarmowego to sprawa mocno indywidualna, dlatego kolki dotyczą tylko pewnej grupy niemowląt. Zdolność do bezproblemowego i prawidłowego trawienia to cecha, którą część dzieci nabywa po jakimś czasie, inne już się z nią rodzą.
Kolki powoduje też nagromadzenie gazów w jelitach malucha. Powodują one wzdęcia, bóle brzuszka i dyskomfort.
Jak wspomóc malucha, który ma kolkę
Istnieją również inne metody łagodzenia kolek, ale jak mówią mamy maluchów cierpiących na tę dolegliwość - nie ma pewnego, uniwersalnego środka, który u każdego zadziała na sto procent. Pomóc natomiast mogą:
- środki farmaceutyczne, zazwyczaj krople - na bazie symetykonu i dimetykonu,
- ciepło - ciepłe kąpiele, okłady z termoforu lub ciepłej pieluszki - działają rozkurczowo zmniejszając napięcie brzuszka;
- masaże brzuszka - pomagają wydostać się gazom zalegającym w jelitach;
- biały szum - pomoże zastąpić bodziec bólowy, jaki odczuwa dziecko innym bodźcem, co odwraca uwagę malucha od bólu
- noszenie 'na tygryska';
- noszenie, tulenie, lulanie - bo bliskość rodzica zapewnia maluchowi poczucie bezpieczeństwa i jest lekiem na całe zło :)
Czasem trzeba wypróbować wszystkie z tych metod, kombinować je i obserwować reakcje malucha, zanim przyniesiemy mu ulgę.
Kolki to prawdziwie traumatyczne przeżycie dla młodych rodziców. Często towarzyszy im poczucie winy, ogromna bezradność, frustracja i zwątpienie w siebie jako rodzica. Niesłusznie! Jako rodzic musisz zrozumieć, że kolka to trudna do zwalczenia przypadłość i w walce z tym przeciwnikiem trzeba uzbroić się w cierpliwość. Nosić, tulić, próbować ukoić ból i po prostu być blisko.
Niniejszy wpis nie jest poradą medyczną, a jedynie zbiorem wskazówek, ma charakter informacyjny. W razie jakichkolwiek wątpliwości i pytań zwróć się o pomoc do lekarza.
Kiedyś na pewno skorzystam z tego wpisu :))
OdpowiedzUsuńŁatwo nie było, ale mamy to już za sobą! Trendy Mama
OdpowiedzUsuńMy mielismy lekkie kolki, na sczescie ten okres juz za nami :-)
OdpowiedzUsuńna szczęście zaden z moich synów ich nie miał
OdpowiedzUsuńMieliśmy dużo szczęścia, nasze dzieci nie cierpiały na kolki.
OdpowiedzUsuńNiedługo pewnie i mnie to czeka... Biedne maluszki i biedne mamy...
OdpowiedzUsuńTez to przechodziliśmy, dzis jak Mały ma 10 mies trudno sobie wyobrazic ze mogliśmy wytrzymać tyle bez snu :)
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście obeszło się bez kolek, których naprawdę się bałam.
OdpowiedzUsuńDo dziś nie wiem, czy u nas były to rzeczywiście kolki przy Kubusiu... Na to wygląda! Stosowaliśmy wszystkie metody, o któych piszesz - niekiedy razem wzięte! ;)
OdpowiedzUsuńU nas bez kolek, natomiast z refluksem, który wybudzał Małą w nocy nawet co 30 minut... A jak się budziła, to chciała jeść. A po jedzeniu znowu się cofało.. I tak w kółko. To był naprawdę ciężki czas. Chyba tych klimatów kolkowo - refluksowych nie zrozumie żaden rodzic, który tego nie przeżył...
OdpowiedzUsuńA na domiar złego zwykle po ustąpieniu kolek zaczyna się ząbkowanie...
OdpowiedzUsuńRówno dwa miesiące trwała męka i przeszło. Trzeba to przetrzymać.
OdpowiedzUsuńo tak! Mama Szymona to ja! :D oby było jak najmniej Mam do opowiadania o kolkach :D
OdpowiedzUsuńMoje dziecko przechodziło ten okres tak łagodnie, że nawet nie pamiętam co to kolki :) ..albo wyszłam już z wprawy;) Każdemu życzę też takich "niemęczących" chwil i jak najwięcej radości, macierzyństwo jest piękne :)
OdpowiedzUsuńChwilowo nie mam dzieci, ale zapamiętam sobie rady na przyszłość!
OdpowiedzUsuńNa szczęście kolki ominęły moje dziecko. Czasami płakał wniebogłosy, ale okazało się, że było to spowodowane uczuleniem na bmk.
OdpowiedzUsuńCo do kolek - czytałam książkę ,,najszczęśliwsze niemowlę w okolicy" i stosowałam wszystkie metody napisane w książce - skokołysanie, śpiewanie, śpiewanie, szumienie i ciasne zawijanie dziecka - pomagało. Podobno w wielu kulturach dzieci nie znają pojęcia kolki, a na każdy płacz w okresie niemowlęcym proponuje im się pierś.... Może to tylko teoria, ale jaka pomocna!
Mam to za soba, synowa juz też, teraz jedynie wnuczka bedzie miała taki problem z niemowlakiem (jak dorosnie i zostanie mamą):-)
OdpowiedzUsuńTen etap już na szczęście za nami - i kolki nie dały się nam zbyt mocno we znaki. Ale ten wpis to bardzo fajny poradnik dla wszystkich świeżo upieczonych rodziców.
OdpowiedzUsuńBardzo konkretne informacje Ci powiem :*
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że ten wpis przeczyta wiele mam - nim urodzi. I że Google będzie tak łaskawe, pokazując ten post w wynikach wyszukiwania gdy ktoś będzie poszukiwać wskazówek.
Dobra robota :*
Fajnie, że poruszyłaś ten temat. Nigdy nie zgłębiałam go jakoś specjalnie, bo miałam to szczęście, że mój syn nie cierpiał na kolki, ale myślę, że tą wiedza przyda mi się w przyszłości. 😉
OdpowiedzUsuńNas to ominęło na szczęście. Jednak dzięki neantologowi który opiekował się małą od samego początku, wiem wiele na temat kolek. Uważał on że wszystko zaczyna się właśnie przez niedojrzałość układu pokarmowego. Dlatego też od samego kazał nam suplementowac córkę.
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że mam to za sobą i że nie muszę znów przez to przechodzić. Współczucia dziewczyny, trzymajcie się i pamiętajcie z wiekiem jest trudniej!Jak to się mówi??? Małe dziecko, mały problem, duże dziecko, duży problem.
OdpowiedzUsuńWygląda na istny hardcore, ale jak wszystko przemija i potem pamięta się tylko te dobre chwile :)
OdpowiedzUsuńJak będę ojcem to dopiero wtedy się będę mógł przekonać jak to jest. Dobrze, że dzielisz się takimi informacjami!
OdpowiedzUsuńChwilowo nie mam dzieci, ale zapisuję wpis 'na później'.
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że nie miałam takich problemów z Łucją. A swoje noce zaczęła przesypiać po skończeniu chyba 3 miesięcy. Dacie wiarę taki maluch i 12 godzin snu bez przerwy :D? Tym rodzicom którzy zmagają się z problemem życzę wytrwałości ;)
OdpowiedzUsuńPrawdziwy leksykon wiedzy na temat kolek :) Ale jak czytam komentarze, to widzę, że sporo dzieci jednak to ominęło :)
OdpowiedzUsuńMoja córka na prawie 5 lat a ja pamiętam jej kółko jakby to było wczoraj...zresztą za niedługo urodzę synka, więc będę mieć powtórkę z rozrywki☺ mimo to cieszę się na myśl o nowym maluszku w rodzinie. Są gorsze rzeczy na świecie niż kolki😉pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ważny temat! Istotne jest, aby inne mamy wiedziały, że nie są same z tym problemem. U nas też był problem z brzuszkiem, położna wprawdzie nie nazwała tego kolką tylko jakoś inaczej, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć jak nazwała tą dolegliwość :( Ale prawdą jest, że szybko się o tym zapomina, przynajmniej ja tak miałam :)
OdpowiedzUsuńIm dłużej czytałam wpis tym bardziej byłam "przerażona" :) Wszystko jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńNas to ominęło. I nie wiem, czy to kwestia szczęścia, czy herbatek laktacyjnych, które piłam, bo mi smakowały.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis, i mimo wszystko ciesze się że nas kolki nie dopadły
OdpowiedzUsuńDobrze,że to tylko przejściowe, ale i tak idzie się wykończyć.
OdpowiedzUsuńNa szczęście to za nami ale pamiętam do dziś jak biegałam z suszarką, odkurzaczem aż okazało się że na moje dziecko działa włączony na maxa okap
OdpowiedzUsuńFantastyczny post! Na pewno przyda się wielu rodzicom. Ja bardzo obawiałam sie tych kolek. Na szczęście moje dziewczynki te nieprzyjemności ominęły. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttps://pani-clavel.blogspot.com/
Całe szczęście u mnie żadne z trojaczków nie miało kolek.
OdpowiedzUsuńJedne dzieci kolki mają, inne nie. Najważniejsze, to chyba nie wpadać w panikę, gdy taka kolka się przydarzy.
OdpowiedzUsuńNas ten temat na szczęście ominął, a i tak było ciężko.
OdpowiedzUsuńPrzy córce nie wiedzieliśmy co to kołki. Dowiedzieliśmy się niestety przy synku. Próbowaliśmy chyba wszystkich metod i wreszcie pomógł skutecznie dopiero lek...
OdpowiedzUsuńOj pamiętam te kolki naszczescie się skończyły
OdpowiedzUsuńJa miałam luz-zero kolek...
OdpowiedzUsuńTen etap mam już jakieś 18 lat za sobą :) Większego problemu jednak z kolkami nie miałam
OdpowiedzUsuńMiałam ogromne szczęście, bo żadne z trójki moich dzieci nigdy nie miało kolki...
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza córa zmagała się z kolkami bardzo długo. Młodsza z kolei nie miała tych dolegliwości, a tak się tego bałam.
OdpowiedzUsuńTo zawsze był trudny problem i nie wiadomo było skąd się brały...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że podajesz autentyczne historie a nie suche fakty z książek;) Sama niedługo będę na tym etapie, więc jak najbardziej przyda mi się ten wpis:D
OdpowiedzUsuńu nas kolki pojawiły się książkowo-chyba w 2 lub 3 tygodniu i minęły tuż po 3 miesiącu. Zaczynały się punktualnie o 18 każdego dnia i nie było zmiłuj się. Kiedy nastąpił ten dzień, kiedy w końcu się nie pojawiła, myślałam, że coś się stało;) próbowaliśmy wszystkiego, bez efektu:/
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst :) Prawdziwe historie zawsze są wiarygodne
OdpowiedzUsuńOjoj, ten problem wciąż przede mną...
OdpowiedzUsuńByło ciężko, ale to tak dawno, że zatarlo się w mojej pamięci.
OdpowiedzUsuńTen problem już za nami teraz ząbki
OdpowiedzUsuńDokładnie mam takie same odczucia! ;) My kobiety jesteśmy niezniszczalne i ładujemy się chyba miłością do dzieci! ;)
OdpowiedzUsuńCóreczka miała kolkę przez ok. 2 miesiące, to był koszmar... Na szczęście u synka już tego problemu nie było, bo chyba byśmy zwariowali...
OdpowiedzUsuńJa zauważyłam, z doświadczenia, że najważniejszy jest spokój rodziców :)
OdpowiedzUsuńAle kołki to przekleństwo...
Przeżyliśmy kolki dzięki kropelkom, ale to były najtrudniejsze wieczory w naszym rodzicielstwie. Trochę pomogła też chusta, do której wsadzałam płaczacego maluszka i nosiłam przez dwie godziny, póki ból nie ustapił.
OdpowiedzUsuńCzy mogę prosić nazwę kropelek z których korzystała pierwsza koleżanka Sandra z których była zadowolona? Niestety u nas niemiecki specyfik tez nie pomaga :(
OdpowiedzUsuń